Wyskrob sobie posła – nie stać cię na niego.

taczka

Ilu z was zdecydowałoby się zatrudnić grupę ludzi do demolowania waszego mieszkania? No wiecie… ogłoszenie w gazecie: „Ogłaszam nabór do ekipy remontowej”. Przychodzi ich od ciula na casting, wybierasz 460 plus jeszcze 100, żeby upewniali się, że jest dobrze. Z sąsiadami robisz zrzutkę i każdemu bulicie więcej, niż sami zarabiacie. Podpisujecie umowę na 4 lata, bez możliwości zerwania jej przed terminem. Ekipa kopie ci ściany, sra na dywan, pluje w twarz domownikom, rozrywa tapicerkę na meblach, obskubuje tynk ze ścian i jeszcze mówi ci, jak masz żyć. Nie możesz niczego naprawić, nawet nie możesz zetrzeć flegmy z twarzy. Musisz czekać na wygaśnięcie umowy i nowy casting. Liczysz, że nowo wybrana ekipa zechce posprzątać gówno z dywanu, ale nic z tego. Nowa ekipa sra także na chodnik w przedpokoju i szcza ci do talerza.

Każdy normalny by się wkurwił. Na castingu opowiadali, że odmalują ci chatę na wskazane przez ciebie kolory, wymiotą koty kurzu spod szaf, przelecą na świeżo elewację, dopilnują, żeby ci sąsiedzi kwiatków z ogródka nie kradli. Miało być tak pięknie, a wyszło jak zawsze. Kto normalny poszedłby ponownie na taki sam układ? My…

Kim jest poseł? Poseł jest przedstawicielem obywatela, reprezentantem jego interesów (ciekawe ilu z was zaniosło się gorzkim śmiechem). Demokracja jest ustrojem, w którym źródłem władzy jest wola większości obywateli. Posłowie są więc przekaźnikami naszej woli. Można by dojść do prostego wniosku, że wolą większości Polaków jest prowadzenie kraju na skraj ruiny i kompromitowanie Polski na arenie międzynarodowej. Ale może nie bądźmy tacy pochopni we wnioskowaniu.

Kto płaci posłom? My płacimy, oczywiście, wszyscy robimy przymusową zrzutkę na ich pensje.
Posłów w Polsce mamy 460. Poniżej tabelka z danymi ilościowymi z kilku przykładowych krajów. Z machniętych na kolanie wyliczeń wynika, że jeden poseł/senator w Polsce przypada na 68600 obywateli. A na przykład w USA jeden na 592100 obywateli. Takie skrajne zestawienie. To tylko cyferki…

iloscposlow

Ale skupmy się na posłach. Według mnie senat w ogóle nie ma racji bytu, więc udam, że go nie ma. Każdy z polskich posłów zarabia 9892,30 zł pensji podstawowej (chyba, że coś się zmieniło, a ja mam stare dane) + dieta 2473,88 zł, która prawie w całości jest zwolniona z podatku, co daje kwotę wolną 2736,00 (dla nas ta kwota wynosi 3091,00) + 12150,00 zł ryczałtu na biuro.

Dodatkowo 20% uposażenia dostają przewodniczący komisji sejmowych (naliczyłam 32 komisje), 15% zastępcy przewodniczących (mamy 114 zastępców), 10% przewodniczący podkomisji (naliczyłam 79), ale wiadomo, ze to już grosze.

Poseł nie płaci za przejazdy i przeloty transportem publicznym. Otrzymuje także ryczałt na paliwo, 35000,00 zł rocznie, co daje miesięcznie ok 3000,00 zł. Jeśli poseł jest spoza Warszawy, może mieszkać w Domu Poselskim lub dostawać pieniądze na mieszkanie. Jest oczywiście zwrot kosztów noclegów w delegacjach krajowych i zagranicznych.
Posłowi przysługuje bezzwrotna zapomoga losowa w wysokości 2200,00 zł, w razie trudnej sytuacji materialnej, choroby lub zgonu członków rodziny, bądź utraty mienia. Przysługuje ona także byłym posłom i członkom rodziny posłów. Są jeszcze fundusze na cele specjalne. Te ośmiorniczki takie. No i nisko oprocentowane pożyczki.

Krotność średniego wynagrodzenia otrzymywanego przez parlamentarzystów w danym kraju. Wysokość wynagrodzenia polskich posłów stanowi prawie trzy średnie krajowe. Wynagrodzenia tego rzędu otrzymuje mniej niż 3% wszystkich zatrudnionych Polaków. /za Onetem

Krotność średniego wynagrodzenia otrzymywanego przez parlamentarzystów w danym kraju.
Wysokość wynagrodzenia polskich posłów stanowi prawie trzy średnie krajowe. Wynagrodzenia tego rzędu otrzymuje mniej niż 3% wszystkich zatrudnionych Polaków. /za Onetem

Aha, niech nikt sobie nie myśli, że to wynagrodzenie za cały etat. Nie, nie, gdzie tam, nie, broń borze. Posłowie pracują kilka dni w miesiącu.

Prawda, że fajny z nas pracodawca? Nie dość, że zatrudniamy tych ludzi na całkiem przyzwoitych warunkach finansowych, z eleganckim socjalem, to jeszcze gwarantujemy im, że nie stracą roboty przez najbliższe 4 lata. Nie mamy możliwości ich zwolnić.

Nie mamy możliwości ich zwolnić nawet wtedy, gdy nie reprezentują naszych interesów. Nawet wtedy, gdy reprezentują obce interesy, interesy organizacji zwanej Kościołem katolickim, która dzięki nim może bez problemu i obficie rozkradać Polskę i dyktować ustawy. Nawet wtedy, gdy nas obrażają, śmieją się z nas, lekceważą i krzywdzą. Nawet wtedy, gdy nie wsłuchują się w nasze potrzeby, choć umawialiśmy się inaczej. Nie możemy ich zwolnić nawet wtedy, gdy nie przychodzą do pracy. Albo gdy do niej przychodzą, ale nie robią tego, co do nich należy, bo na przykład śpią gdzieś na jakimś krześle, albo olewają debaty, czytania w sejmie i wpadają tylko na głosowania.

Wyobrażacie sobie, że pracownik, któremu płacicie 12 tysi, a do tego mieszka za darmoszkę, jeździ za darmoszkę, żre za darmoszkę, nie wywiązuje się z umowy, obraża pracodawcę, działa na szkodę firmy i nadal ma posadę? No więc nie musicie sobie wyobrażać, wystarczy, że zerkniecie w stronę górki przy ulicy Wiejskiej w Warszawie. Tam to wszystko ma miejsce.

Słyszałam głosy, że oni wcale nie zarabiają tak dużo, a gdy będą zarabiać mniej, to będzie korupcjogenne i już tylko idioci będą kandydować do Sejmu. A przepraszam, ci teraz to nie są idioci? Myślę, że nie da się im pomóc, nawet pieniędzmi. Przeszczepić można wiele, ale nie mózg. Druga sprawa – jeśli są tak zajebiści we wszystkim, że aż mogą nami rządzić, powinni mieć też świetnie prosperujące biznesy, życie zorganizowane tak, by te kilka dni w miesiącu na sali plenarnej nie zawaliło im życia zawodowego. To od razu trzeba rzucać wszystko, żeby sobie powciskać guziki w sejmie? Nie sądzę, by to było konieczne. Poza tym takie funkcjonowanie wyłącznie wśród świń przy korycie bardzo odrealnia. To nie powinno mieć miejsca. Poseł też człowiek. Powinien popracować zawodowo, napić się z kolegami z fabryki, pójść na frytki do maka. A nie ciągle te ośmiorniczki, ciągle te posły wszędzie, te służbowe przejazdy, flaki się mogą od tego powywracać. Płaca powinna być adekwatna do ilości obowiązków i ich powagi. Ponieważ na dzień dzisiejszy poseł nie pełni żadnych obowiązków, a guziki kilka razy w miesiącu potrafią wciskać nawet małpy, nie sądzę, żeby to wynagrodzenie było proporcjonalne i właściwe. Jest raczej demoralizujące. Decyzje w Polsce podejmuje jedna osoba. Jeśli posłowie wciskają guziki, równie dobrze mogą zarabiać złocisza za jedno wciśnięcie. Gówniany wysiłek. Ktoś powie, że oni jeszcze debatują. Ja też debatuję, gęba mi się nie zamyka i jakoś nikt mi za to hajsów dawać nie chce.

Jeszcze się nie zdarzyło, żeby ktoś się nas o zdanie zapytał podczas tworzenia jakiejś ustawy. Mają wszelkie narzędzia, żeby wypełniać wolę Polaków, żeby ją poznawać i realizować. Ale w gruncie rzeczy istotne jest tylko to, że dostają pieniądze, nie możemy ich odwołać i nasza wola kończy się na wrzuceniu kilku papierków do urny wyborczej. Śmieją nam się w twarz. Każda kolejna kadencja. Plują na nas, a my jak te kukły, tańczymy, jak nam zagrają. A grają ochoczo. Grają z nami, grają nami w polityczną grę. Oszukują nas, szantażują, straszą. Do czego to podobne? Żeby pracownik straszył pracodawcę! Żeby pracownik decydował, w jaki sposób pracodawca się rozmnaża, jakie prochy żre i czego mają się uczyć jego dzieci w szkole! To niewyobrażalne. Chore. Patologiczne. Że płacimy komuś za to, że realizuje swoje własne fantazje na temat Polski. Nie nasze. Nie dobre. Nie właściwe. Nie rozwojowe. Tylko własne. To chora sytuacja. Sytuacja, którą tolerujemy, wspieramy, powielamy co cztery lata. Bierzemy do buzi z połykiem.

Wymiana głów wystających z tych pięknych, drewniano-zielonych ław w sali sejmowej niczego nie zmieni. Zwłaszcza, że ta wymiana nie jest całkowita, a nawet ta częściowa jest złudna. Bo kto by nie przyszedł, zawsze będzie grał w tę samą grę. W grę polegającą na tym, że bierze pieniądze, wciska guziki kilka razy w miesiącu, śmieje nam się w twarz, bo nie możemy takiego rozliczyć. Jak skopią sprawę, nie płacą nam odszkodowań, nawet nie przepraszają. Tylko dumnie twierdzą, że posłem/ministrem się bywa, a nie jest. Trudno, jebło, stało się.

Myślę, że wystarczy tego okresu próbnego. Należy rozpocząć debatę publiczną i przypomnieć posłom, że to oni służą nam, a nie my im. Że oni pracują dla nas, a my nie jesteśmy ich niewolnikami, podwładnymi, figurkami do zabawy. Że mieli dbać o Polskę, a nie traktować ją jak prywatny folwark, w którym uwija się 38 mln ludzików, by im żyło się dostatnio i bez trosk. Należy zacząć rozmawiać o tym, że jest ich zbyt wielu w stosunku do liczby obywateli, że zarabiają zbyt dużo w stosunku do ilości godzin spędzanych w sejmie i w stosunku do zarobków Polaków, że mają zbyt wiele przywilejów.

Nie stać nas na 460 posłów i 100 senatorów, razem z całą armią urzędników. Polaków na to nie stać.

Tylko 20% Polaków zarabia więcej niż 3550,00 zł.
czyli
80% Polaków zarabia mniej niż 3550,00 zł.
66% Polaków zarabia mniej niż 2776,00 zł.
18% Polaków zarabia mniej niż 1423,00 zł.
10% Polaków zarabia MNIEJ niż 1181,00 zł.

Otwórzcie oczy! Nie stać nas na taką ilość posłów zarabiających takie pensje. Nie stać nas na finansowanie kościoła i ojca Rydzyka. Nie stać nas na armię Misiewiczów w spółkach. Nie stać nas na patałachów, którzy grają nami w polityczną grę.

Czas być obywatelem. Czas pisać projekty ustaw i składać petycje. Czas rozpocząć debatę publiczną na temat zbyt dużych kosztów władzy. Czas te koszty zmniejszyć i zmniejszyć ilość posłów zasiadających w sejmowych ławach. Mówię zupełnie serio. Żarty się skończyły. Kolejne wybory, jeśli będą, niczego nie zmienią. Należy zmienić zasady gry. Z nimi lub bez nich. Zawsze można ich wywieźć na taczkach.




Photo credit: kohlmann.sascha via Foter.com / CC BY-SA