Wyobraź sobie taką sytuację. Jedziesz autem przez miasto. Powiedziano ci, że możesz jeździć 50 km/h prawą stroną jezdni. Na czerwonym masz się zatrzymywać, na zielonym masz jechać. Wszystko jest dla ciebie jasne.
Tego ranka przysnąłeś i pojechałeś 80 km/h. Zatrzymał cie policjant i groził palcem.
- Aleee proszę panaaa, śpieszę się, spóźnię się, jadąc 50 km/h, a poza tym to mi się nie chce jechać tak wolno. Proszęęęę.
- Nie! Nie ma takiej opcji! Zasady, to zasady! – rzekł on.
- Prooooszę. Proszę mi pozwolić. Tak nie lubię powoli jeździć. Prooszę.
Łza kręci ci się w oku. Policjant dostrzega drżenie twojej brody. Macha ręką i pozwala ci jechać 80 km/h. Mówi, że w sumie ma to gdzieś.
Zadowolony jedziesz 80 km/h. Przejeżdżasz też na czerwonym, przecież glina ma to gdzieś. Następnego ranka sytuacja się powtarza. Jedziesz 80 km/h. Zatrzymuje cię policjant. Powtarzasz śpiewkę, ale tym razem policjant jest nieugięty. Wali mandat, aż miło.
- Dlaczego? Ale dlaczego?! – beczysz.
- Bo tak! – rzuca on.
Myślisz, że czułbyś się bezpiecznie, nie wiedząc, czy za określoną czynność tym razem dostaniesz po głowie, czy nie? Wyobraź sobie, że żyjesz w świecie bez konkretnego i określonego kodeksu. Musisz sprawdzać, testować, co ci wolno, czego nie wolno i co za co grozi. Wyobraź sobie, że raz ci wolno, raz nie, raz pan policjant śmieje się z tego, co robisz, bo takie zabawne, a innym razem wtrąca cię do aresztu, bo akurat boli go głowa i go wkurzasz. Przypuszczam, że miesiąc w takim stresie niepewności i psychiatryk murowany.
A teraz wyobraź sobie, że jesteś dwuletnim dzieckiem, które ląduje w takim świecie bez konkretnego i określonego kodeksu. Policjant nie mówi, co wolno, czego nie, ale jak coś wyłapie, to czasem da karę, ale czasem też nie. Na dodatek mówi strasznie skomplikowanymi słowami, zdaniami trudnymi do zrozumienia. Raz krzyczy na ciebie, bo narozrabiałeś, raz macha na to samo ręką, innym razem opowiada o tym swoim znajomym i wszyscy się serdecznie z tego śmieją.
Wyobraź sobie i nie marudź, że wychowywanie to trudna sprawa, że bunt dwulatka cię zabija. Nie marudź, bo często bycie wychowywanym, to istna jazda na roller coasterze. A każde nieuzasadnione odstępstwo od twardej domowej reguły jest jak sikanie na konstytucję.
Photo credit: Arslan / Foter / CC BY-NC-ND
Pingback: Kontrakt. | Taka Sobie Matka()