
Photo credit: rogerdominh / Foter.com / CC BY-NC-ND
Przygotowując się do napisania Wam o kapitale społecznym (napiszę o nim innym razem), niestety szlajałam się po necie, więc wpadło mi w oczy to i owo, co mi się bardziej, niż kapitał, ciśnie pod palce.
Wcisnęło mi się mimochodem. Bazyl Lia i Jurek Owsiak zamieszali, zakręcili i powstała strona, na której ludzie deklarują, że nie mają focha. Taki, wiecie, spontan. Jeśli ktoś chce przyłączyć się do akcji, wysyła zdjęcie i deklarację “NIE MAM FOCHA“. Jestem tam i ja. Fantastycznie ogląda się uśmiechnięte gęby i czyta sympatyczne wpisy. Pod filmikiem, który o akcji nagrał Andrzej Tucholski z jestKultura, jakiś smutny człowiek napisał “Kolejna idiotyczna akcja, która niczemu nie służy”. Idiotyczna? Idiotyczne i niczemu niesłużące to jest bicie ludzi za cichy chód po ulicy, rzucanie koktajlami Mołotowa w rosyjską ambasadę i niszczenie tęczy.
Innemu smutnemu człowiekowi nie podoba się przedświąteczny wysyp serdecznych gestów, akcji charytatywnych i odruchów miłosierdzia. Uważa, że czynienie dobra zarezerwowane jest tylko dla kryształowych ludzi i jak ktoś ma coś na sumieniu, to nie powinien czynić dobra. Zapytuje: “czy twoja chęć niesienia pomocy płynie rzeczywiście z czystego serca?” A ja zapytuję, co cie to w ogóle obchodzi? Jeśli ktoś najgorszy ze złych da potrzebującemu złotówkę, to potrzebujący ma złotówkę. Tylko tyle i aż tyle. Po co komuś w sumienie zaglądać? Gdyby rzeczywiście prawo do uczestniczenia w akcjach pomocowych mieli tylko dobrzy ludzie, cienko by te akcje wypadały.
Smutnych ludzi nie trzeba daleko szukać. Otaczają każdego z nas. Kogoś oburzy jakaś kwestia, smutni ludzie rzucą: “nie masz większych problemów?”, “nudzi ci się?”, “chwała bogu, że to jest twój największy problem”. Artur Górski, poseł z ramienia PiS apelował, że potrzebuje krwi i zwrócił się do ludzi dobrej woli o oddawanie jej w punktach krwiodawstwa. Ci smutni ludzie wysrywali z siebie komentarze, że ma zdychać, że niech mu pisiory pomogą, że biedne dzieci umierają bez pomocy, a jak poseł zdycha, to zaraz się pomoc znajduje i nie dość, że darmozjad, to jeszcze krwiopijca. Nie można przy nich narzekać, bo okazuje się oczywiście, że inni mają gorzej. Nie można się przy nich cieszyć, bo czego się cieszysz, jutro będzie gorzej. Nie można przy nich odnosić sukcesu, bo im wątroba od nadmiaru żółci wysiądzie i będziecie mieć takiego na sumieniu.
Smutnym ludziom przeszkadza, że ktoś komuś pomaga, że ktoś uśmiecha się do kogoś ot tak, po prostu, że ktoś może zajmować się kwestią, która nie jest największym problemem świata, że ktoś się solidaryzuje, bawi, popiera coś, co nie jest… smutne. Smutni ludzie zazdroszczą nawet człowiekowi z białaczką, że jemu ktoś pomaga, a im nie. Smutni ludzie chodzą sfrustrowani, gdy inni podają sobie ręce. Smutni ludzie są pomarszczeni, jeśli nie na zewnątrz, to w środku. Na domiar złego wydaje im się, że z jakiegoś powodu to ich rolą jest określanie, co ma sens, jaki problem wart jest uwagi, komu warto pomagać i kto może to robić. Ich szlachetnym zadaniem jest uświadamianie innych, że zabawa jest idiotyczna, zjednoczenie jest tylko na pokaz, uśmiechy są sztuczne, a ta czy tamta akcja to strata czasu.
Jak należy postępować ze smutnymi ludźmi? Oczywiście trzeba uświadomić sobie, że istnieją. Warto wiedzieć, że takie postawy szkodzą nam, szkodzą społeczeństwu obywatelskiemu i trzeba je zwyczajnie olewać i robić swoje. Czyli te idiotyczne akcje nikomu niepotrzebne, te zrywy charytatywne, co tylko w okolicy świąt a potem ich nie ma. To pomaganie złymi pieniędzmi od złych ludzi o złych sercach.