
Nie było słowa na niedzielę, bo się zwyczajnie, po ludzku nie wyrobiłam. Wiem, że wybaczycie. Ale zamiast słowa na niedzielę, jest słowo na poniedziałek. Idealnie, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że tydzień będę mieć zabiegany.
A co było w minionym tygodniu?
Słowo się rzekło, teraz nie wypada się wycofać. Opowiedziałam o tym, jak fajnie jest pisać powieść. Postanowiłam posłuchać rad Stephena Kinga i napisać historię, która MNIE urzeknie. Siadając do pisania, chyba miałam z tyłu głowy, żeby nie przekroczyć pewnych granic. Ale chrzanić granice…
Jeden z moich zeszłotygodniowych tekstów zdenerwował mężczyzn. Był to tekst o dehumanizacji kobiet. Doszukiwano się tam feminizmu, choć – jak wiadomo – do feminizmu mam stosunek ambiwalentny. Ale kobiety wiedzą, o co chodzi. To najważniejsze.
Pisałam również o wychowaniu. Chciałabym być tak fajną matką, jaka rysuje się w tym tekście. Wiedzcie, że staram się. Połowa sukcesu to widzieć sukces na końcu drogi. A ty jakie masz podejście do wychowania?
Był pierwszy dzień wiosny i tekst z tej okazji. Osobiście będę przeglądać go częściej niż tylko raz w roku. Choćby dla klipów. Bo przecież nie dla zdjęć. Chociaż nie są najgorsze.
Co w tym tygodniu? No cóż…, zobaczymy. Z pewnością odrobina szołbizu. Już na was czeka w poczekalni. I chyba tylko to jest pewne. Będę wam pewnie trochę płakać, bo popadam w rozpacz. Stąd ta niepewność jutra na blogu.
A może tak bonus? W ramach bonusu odpowiem na niektóre zapytania googlowe, przez które ludzie wbijali na mojego bloga. To nic odkrywczego, blogerzy lubią tę zabawę. Serio, trudno odmówić sobie odpowiedzenia na te pytania. Bo, wiecie, kto pyta, nie błądzi. Nie żałujmy więc sobie taniej rozrywki.
Photo credit: publicenergy / Foter / CC BY-NC