Pisanie tekstów

copywriter

     Pisać każdy może? Właściwie tak. W końcu nikt nikomu nie zabroni. I choć niesie to za sobą pewne konsekwencje, trzeba się z tym pogodzić. Trzeba również mieć świadomość realiów.

     Pisanie tekstów jawi się jako łatwy sposób na zarobienie pieniędzy. Wystarczy mieć komputer z edytorem tekstu, Internet i… z pozoru nic więcej. Przecież każdy od przedszkola uczy się pisać albo przynajmniej od zerówki. Charakterystyka postaci w podstawówce, rozprawka w gimnazjum, esej w liceum. Jednak o ile obecność nauki języka polskiego na wszystkich szczeblach edukacji jest faktem, o tyle poziom nauczania już nie jest taki, jak kiedyś. Na przestrzeni lat dramatycznie zmalał szacunek do języka polskiego. Błędy z łatwością można znaleźć w czasopismach, telewizji a nawet w książkach.

     Zapotrzebowanie na różnego rodzaju teksty jest w Internecie bardzo duże. Ilość treści oczywiście rośnie lawinowo, natomiast ich jakość spada. Winny jest z jednej strony poziom edukacji, z drugiej strony winna jest szybkość, jaka charakteryzuje przepływ informacji w Internecie. Copywriterzy prześcigają się w opracowywaniu i publikowaniu najświeższych informacji. Społeczeństwo czyta (i chwała społeczeństwu za to, że jeszcze cokolwiek czyta) te krótkie, szybkie formy zawierające błędy i już ich nawet nie dostrzega. Nie dostrzega i powiela. Powiela i rozpowszechnia.

copywriter

     Usługi w szeroko pojętej dziedzinie pisania tekstów oferuje mnóstwo osób, zapewniając o swoim profesjonalizmie i wysokim poziomie twórczości. Zleceniodawca, który przecież nie musi być koniecznie znawcą, może mieć kłopot z oceną dorobku jakże doświadczonego copywritera. Otrzymuje towar, którego jakości nie jest w stanie ocenić. Ale ufa, że skoro ktoś para się tym zajęciem, skoro zapewnia, że jest profesjonałem, to wykonuje swoją pracę dobrze. Efekt? Do Internetu, a zatem pod strzechy, trafia cała masa bzdur, na dodatek fatalnie napisanych.

     Średni poziom pikuje i już nietrudno być dobrym i bardzo dobrym w porównaniu z całą masą fatalnych copywriterów. Trudno jednak konkurować ceną z kimś, kto nie ceni swojej pracy. A nie ceni, ponieważ nie ma czego cenić. Skoro w wykonanie zlecenia nie wkłada wysiłku, tylko wylewa z siebie niekontrolowany potok słów i przypadkowo wstawionych znaków interpunkcyjnych, to co tu cenić? Skoro nie wkłada wysiłku w szlifowanie warsztatu, skoro nie inwestuje w swój rozwój, to nie ma się co dziwić, że lekką ręką za półdarmo rozdaje efekty swoich twórczych działań.



Elżbieta Haque

  • http://chicamala.pl/ Chica Mala

    Trudno się z Tobą nie zgodzić, że ilość błędów i jakoś tekstów pojawiających się obecnie jest przerażająca. Jeszcze, o ile internet jestem jakoś w stanie zrozumieć, właśnie ze względu na prędkość dodawanych informacji, to jednak w prasie drukowanej czy książkach błędy rażą mnie podwójnie. Zwłaszcza, że sama staram się dopieszczać swoje teksty, choć nie mam 100% pewności, że mi się to udaje. Dziwi mnie jednak, że tak mało ludzi dba o wysoką jakość swoich treści.

    • http://www.haque.pl/ Xezbeth

      Wkrótce będziemy niczym dinozaury :)

      Wpadła mi w ręce książka. Zapowiadała się świetnie. Ale dziś nie pamiętam, o czym była. Pamiętam natomiast, że było w niej mnóstwo błędów – literówek, brakujących przecinków, na dodatek momentami stylistycznie niedomagała :-/ Rozumiem, że zdarza się najlepszym, więc nie dziwi kilka literówek na kilkaset stron, ale to był koszmar. Efekt jest zawsze ten sam, jeśli są błędy, nie potrafię skupić się na treści.
      Byki w książkach, które przecież są długowiecznym świadectwem, to przegięcie na maksa.

      • http://chicamala.pl/ Chica Mala

        Ja ostatnio czytałam taką również i mimo, że bardzo chcę się skupiać na treści to błędy same mi się rzucają do oczu. I jeszcze tekst w necie, który można od biedy edytować – ok, ale już papier… no dla mnie to właśnie niedbałość o swoją reputację. Chociaż od autora książki dowiedziałam się, że byłam pierwszą, która zwróciła mu na to uwagę… pytanie czy nikt inny nie miał odwagi, czy nie zauważyli?

  • Ten Awesome Years

    Dokładnie. Boli mnie bardzo niechlujstwo językowe ale też niechlujne formatowanie, na przykład niewyjustowane teksty (i bardzo się cieszę, że Twoje są wyjustowane : ). Wiem, że sama robię czasem błędy, zwłaszcza jak się śpieszę, ale kurczę, no wysyłać oficjalne maile z czterokropkami i zdaniami zaczynającymi się z małej litery? Miałam taką szefową, która wysyłała mi maile, które były tak chaotyczne, że nie spełniały swojej roli. Masakra.