Patriotyzm po mojemu

Polska
     Gdy mój tata nie zgadza się z jakąś teorią czy metodą i chce przedstawić swoją, mówi “Po mojemu to…”

     Ja nie zgadzam się z ostatnio modną techniką objawiania patriotyzmu. Podpalanie Hindusom drzwi, skandowanie pustych haseł na wykładach profesorów i bicie ludzi to trochę nie moja estetyka. Nie kręci mnie też rozpamiętywanie, kto jest komuchem, kto zbrodniarzem wojennym, kto kogo powinien przeprosić i za co, ani wydziwianie, kto jest dobry, a kto zły, kto zabijał bardziej. Ale uważam się za patriotkę.

     Uczyłam się kiedyś historii. Było tam dużo dat i kompletnie dla mnie niezrozumiałe fakty. Z historii byłam tumanem. Zupełnie nie ogarniałam, o co tym wszystkim królom i generałom chodziło. Zresztą dla mnie nie byli ludźmi, byli postaciami historycznymi, czyli czymś bezdusznym, fikcją wręcz. Nie umiałam ich osadzić w określonym kontekście. Dopiero na uniwerku profesor historii otworzył mi oczy. Tchnął w tych ludzi duszę, serce, choroby weneryczne i cechy charakteru. Opowiadając o nich, mówił o ich usposobieniu, które często miało wpływ na ich decyzje, postępowanie. Królowie, rycerze, generałowie przestali być postaciami fikcyjnymi.

     Tak oto podboje, wojny i powstania nabrały dla mnie nowego znaczenia. ZROZUMIAŁAM.

     Patriotyzm po mojemu to wdzięczność. Za to że nie muszę nasłuchiwać, czy nadlatują bombowcami, czy nie biegną po schodach, czy “kolbami w drzwi załomocą”. To wdzięczność, że nie muszę patrzeć, jak jedno z moich dzieci rozdzierają na pół, a drugie nadziewają na pal. Za to, że nie muszę patrzeć, jak rozstrzeliwują na placu moich rodziców i dziadków, jak z głowy mojego męża wypływa strużka ciemnej krwi. Za to, że nie gwałcą moich koleżanek i córek moich koleżanek, że nie muszę grzebać codzienne kolejnych przyjaciół, braci. Za to, że nie muszę patrzeć na rzeź, że nie muszę strzelać do ludzi i walczyć, nie zważając na ból postrzałowej rany toczonej przez gangrenę. To wdzięczność za to, że nie muszę ukrywać się i uciekać tygodniami cierpiąc głód, pijąc wodę z kałuż.

     Patriotyzm po mojemu ściska mi gardło, gdy słyszę opowieści o ludziach, którym jestem za to wszystko wdzięczna i których podziwiam za to, że dali radę. Nie wiem, czy ja bym dała. Ściska mi gardło na myśl o okrucieństwach wojny, które były codziennością tych ludzi. Dumna jestem z naszej narodowej zaciętości, która kazała czasem garstce walczyć z przeważającymi siłami wroga. Gdy pomyślę, że nasz śliczny kraj tyle razy cierpiał, sieczony na kawałki, rozbierany, dzielony, burzony, szpecony, a przecież kiedyś był potęgą, napawa mnie to nadzieją, że kiedyś znów będzie.

     Patriotyzm po mojemu to zgłębianie historii ludzi, to niezastanawianie się czy to albo inne powstanie miało sens. I po polsku tak ładnie piszę przez szacunek do tego, że mogę pisać po polsku.

     Jest taki szwedzki zespół, Sabaton się nazywa. Jak ich słucham, łezka mi się w oku kręci. Nagrali piękną piosenkę, którą polecam serdecznie.

     A w tym roku postarali się i wydali także wersję polską zaśpiewaną we współpracy z polskimi wokalistami. To propozycja tylko dla widzów o mocnych nerwach. Joakim Brodén, wokalista Sabatonu, nie miał nigdy do czynienia z naszym językiem, więc zaśpiewanie tego było dla niego, delikatnie mówiąc, wyzwaniem.

     Polecam też piosnkę Eldo (dzięki Paweł). Nie moja estetyka, ale doskonale oddaje gorycz dzisiejszego patriotyzmu.

     Obowiązkowym punktem na mojej playliście w patriotycznych klimatach jest Lao Che ze swoją płytą “Powstanie Warszawskie”

     Patriotyzm po mojemu to zachwyt nad takimi inicjatywami, nad polską kulturą (no dobra, dobra). Patriotyzm po mojemu to walka ze stereotypami, bo wszyscy Polacy, którzy uważają, że każdy gej to pedofil, każdy Rom to złodziej, a każdy Afrykańczyk to brudas, ośmieszają nasz kraj. Ośmieszają go także narodowcy robiący burdy i stosujący przemoc.

     Tyle.
A Ty? Jesteś patriotą?

  • http://chicamala.pl/ Chica Mala

    Chyba daleko mi do bycia patriotką. Mnie niestety nikt nie oświecił i oczu nie otworzył. Dla mnie historia wciąż pozostaje rozmazaną plamą przeszłości, która mnie w zasadzie nie dotyczy. Owszem wdzięczna jestem tym wszystkim co walczyli, ginęli i ostatecznie wyzwolili nasz kraj, ale bardziej niż za to wdzięczna, wkurwiona jestem na tych debili, co wojny wywołują dla swojej przyjemności, korzyści i lepszego samopoczucia. Więcej we mnie żądzy mordu na idiotach, którzy uważają wojny za potrzebne niż wdzięczności za tych, którzy swoje życie poświęcili walce z tymi debilami.

    Ps. A w głupiej pracy mi blokuje wszystkie filmiki, które wrzuciłaś, więc sobie nie posłucham :-(