
Za każdym razem, gdy widzę jakąś reklamę podpasek lub tamponów, nie mogę się nadziwić, że żadna agencja nie wymyśliła jeszcze zupełnie nowej ścieżki niż ta, która eksploatowana jest do wyrzygania od lat. Wydeptana, brzydka i dziurawa, a na dodatek prowadzi donikąd. Znając życie, sytuacja wygląda tak głównie w Polsce, bo inne rynki mogą prezentować się inaczej.
Wiadomo, że temat menstruacji to trudny temat. Kiedyś kobieta podczas miesiączki była przeklęta, nieczysta i stanowiła poważne zagrożenie dla otoczenia. Trudno więc teraz celebrować ten czas w przerwach między X-Factorem a Idealną nianią i produkować filmiki ku czci miesiączki i potrzebnych przy jej okazji akcesoriów.
Ale z drugiej strony główne przesłanie, które obecnie wybija się na pierwszy plan z tych reklam, jest takie, że jak założę ten tampon, to będę mogła podstawiać tyłek ludziom pod twarz, bo nic nie będzie widać, prześwitywać, odznaczać się. A jak założę tamtą podpaskę, to nie będę śmierdzieć z “tam na dole”. Inne wkładki sprawią, że mojej cipce będzie jak na kwiecistej łące. Znaczy w ciul robactwa i ryzyko ukąszenia przez pszczołę… Moją faworytką jest reklama Always, w której laski tańczą jak idiotki, śpiewają żenującą piosenkę i oglądają sobie dupy, czy im przypadkiem coś nie przeciekło.
To, co kobiecie może wyciec, jest oczywiście tabu w reklamach. Czego w sumie nie rozumiem. Na każdym rogu, na billboardach leżą, stoją, siedzą kobiety, ubrane, prawie nie ubrane, prawie rozebrane. Reklamują okna, płyn do chłodnic, ubrania robocze, ubezpieczenia. Nikomu nie przeszkadza, że są wyzywające, nie wiadomo po co rozebrane i co one w tej reklamie robią. A także nikomu nie przeszkadza krew lejąca się strumieniami w filmach wszelakich, tryskająca z tętnic, odrąbanych kończyn, rozkwaszonych twarzy, rozłupanych czaszek. Nie ma problemu, żeby pokazać okaleczoną kobietę, nagie piersi czy bliznę na twarzy w programie z kliniką urody w tle. Ale płyn, który w reklamach wsiąka w podpaskę i tampon jest od zarania dziejów niebieski. Dlaczego? Nie mówię, że ma to od razu być gęste i ze skrzepami. Ale dlaczego nie czerwone? Czerwone wyraźniej widać.
Już nawet czopki na hemoroidy doczekały się (powiedzmy) zabawnej reklamy z biegającymi dupami. Ludzie z hemoroidami mają poczucie humoru, a kobiety z wyciekiem już nie? Fakt, tuż przed miesiączką z poczuciem humoru u nas ciężko, ale zakupy robimy w różnych momentach miesiąca. Nie mówiąc już o tym, że reklamy oglądamy bez względu na dzień cyklu. W żaden sposób nie przekonuje mnie stado podrygujących panienek. Nie zdarzyło mi się jeszcze kupić tamponów albo podpasek ze względu na reklamowy przekaz. A z innymi produktami nie jest aż tak dramatycznie, bo zapewne częściej, niż bym chciała, daję się złapać na haczyk reklamy.
W temacie “tam na dole” jest wiele do zrobienia, bo kobiety są jakieś upośledzone pod względem świadomości samej siebie na terenie w okolicy wzgórka łonowego. Reklamy z laskami, które są wiecznie skrępowane w “te dni” i zastanawiają się, czy ktoś w kolejce do kasy w markecie nie wywęszy, że krwawią, w niczym nie pomagają. Bardziej nam szkodzą niż znienawidzone przez feministki klipy uprzedmiotawiające kobietę.