Wprawdzie w moim przypadku nie do końca było to DIY, bo nie zrobiłam tego majself a mążself, ale Ty możesz to zrobić jorself i wszystko będzie się zgadzać. Ponieważ nasza paleta była zupełnie nieobrobiona, tj. zewsząd sterczało jej stado drzazg, obróbka mążself polegała na rozmontowaniu tejże (aby łatwiej było szlifować), oszlifowaniu, zmontowaniu i zabejcowaniu dwakroć. Potem montaż na ścianie i już. Zamontowaliśmy ją kilka centymetrów nad ziemią, żeby można było pod nią posprzątać. Wersja z chodniczkiem to wersja na porę mokrą. Teraz, kiedy jest (raczej) sucho, takie dodatki można sobie śmiało darować.
Wybaczcie nieco ciasny kadr, ale przedpokój mam wąski i ciężko się tam foci.
Ostatnio nasza półka na buty została stuningowana. Doposażyliśmy ją w twarzowe trzymaki na klucze wykonane z piłek tenisowych. Wypatrzyłam je kiedyś gdzieś w necie. Takiemu trzymakowi należy wykonać dwa otwory: otwór gębowy i… ten drugi. Generalnie ten drugi tylko symbolicznie, po prostu trzeba go przyśrubować do pożądanej powierzchni. Mążself użył do tego śrubokrętu i ostrych, czarnych śrub, które zostały nam jeszcze po renowacji palety. Włożył mu śrubokręt do buzi i analnie przykręcił do deski. Jeśli nie masz paletowej półki na buty, a pragniesz mieć twarzotrzymaki, możesz na ścianie powiesić wąską deseczkę z umocowanymi piłkami. Piłeczki tenisowe mają całkiem silny szczękościsk, więc ja bym tam nie pchała żadnych obłych części ciała.
W następnym odcinku DIY pokażę chyba coś mniej praktycznego. No chyba że zdążę zrealizować pomysł, który dziś mi przyszedł do głowy, to będzie jednak znowu praktycznie.