
Czytam ostatnio troszkę książkę Młynarskiej i Wellman – “Kalendarzyk niemałżeński”, o której pewnie niedługo napiszę. Obie panie lubię, podoba mi się, jak pracują. Jednak pewne zjawisko w ich książce rozbawiło mnie tak, że postanowiłam… obrobić im tyłki.
”Kalendarzyk niemałżeński” to książka stylizowana na zapis korespondencji autorek. Jedna pisze do drugiej o jakimś zjawisku, druga przedstawia swój punkt widzenia. W jednej z takich wymian zdań pojawia się temat plotki. Obydwie panie zgodnie stwierdzają, że plotka jest i będzie, że to naturalne. Dorota Welman przedstawia technikę produkcji plotek na masową skalę. Natomiast Paulina Młynarska stwierdza, że “jak zawsze liczy się styl! To styl różni plotkę od chamstwa, podłości, okrucieństwa.” No dobrze. Natomiast w dalszej części pojawia się temat cudzych dzieci. I tutaj leją się pomyje na znajomych odwiedzających jedną, o znajomych, u których była druga. Jacy to są fatalni w roli rodziców, jakie mają rozwydrzone bachory. Mam nadzieję, że to stylowe, w przeciwnym razie musiałabym pomyśleć, że ktoś tu zhańbił się hipokryzją.
Ale wcale nie książka i jej autorki są clou mojego tekstu. Zdecydowanie bardziej bawią mnie osoby, które twierdzą, że nie plotkują, nie obgadują nikogo, nikomu nie obrabiają dupy. Plotkowanie postrzegane jet jako niskie, zarezerwowane dla ludzi prymitywnych. Dlatego nikt w rubryce ‘hobby’ nie wpisze: plotkowanie i obrabianie tyłka sąsiadom.
Na potrzeby tego teksu, specjalnie dla was, wyobraziłam sobie rozmowę opartą na stwierdzaniu faktów.
- Wiesz, że Xez to lesba?
- Nie.
- To już wiesz.
- Aha.
Bo obgadywanie, plotkowanie to, w zależności od okoliczności, rozmowa, w której pojawiają się, prócz samych faktów, opinie – często negatywne czy domysły. Pojawia się też element pomówienia, oczerniania. No tak, bo taki kulturalny człowiek, co gęby swej nie kala plotką, jeśli już musi o kimś mówić, to tylko o tych, których lubi i szanuje, a więc złego słowa o nich nie powie. I mało ważne, że najbardziej interesujemy się tymi, których nie lubimy, a zatem także ich niepowodzeniami, wpadkami, tym, co najfajniej się daje oplotkować. Taki człowiek jest z natury.
Można więc przyjąć, że jak ktoś nie plotkuje, to jest bardziej wynaturzony niż ks. Oko. Bo plotkowanie jest jak sikanie i robienie kupy. Jak człowiek ma jakieś info o kimś, musi je wydalić, inaczej rozsadzi mu okrężnicę. I dotyczy to, tak jak sikanie, zarówno kobiet, jak i mężczyzn.
Twierdzisz, że nie plotkujesz? Jesteś bardziej obłudny niż największa plotkara spod płotu. Ja robię to notorycznie. Z bratem – matkę, z matką – brata… i bratową, z babcią – ojca, z ojcem – ciotkę. Z matkami pod szkołą – taką jedną w czerwonym. A potem te matki – z mężem. Następnie męża – z tymi matkami. Robię to na stojąco, na siedząco, na leżąco, a nawet jak śpię. Nie ma zmiłuj.
Bo w realnym życiu zwykli ludzie nie oznajmiają sobie faktów, tylko dzielą się wrażeniami (Xez to lesba, takie odniosłam wrażenie), opiniami (Tak też sądziłam), ocenami (No pewnie, taka brzydka, to albo feministka, albo lesba), nadziejami (Puszczała do mnie oko, pewnie mnie rwie). Plotkowanie zbliża ludzi, buduje więź, pozwala poczuć się częścią grupy, społeczności. Jeśli ktoś nie plotkuje, pewnie nie ma z kim, lub nie ma o kim, czyli jest z boku, na marginesie wydarzeń, na uboczu życia.
Foto: thephotogenesis/deviantArt
Pingback: “Kalendarzyk niemałżeński” Wellman i Młynarskiej na warsztacie | Elżbieta Haque()