Nie mamy prawa świętować 11 listopada!

Polska
     11 listopada Polacy świętują niepodległość. Nie powinni. Polacy nie zasłużyli na świętowanie niepodległości. Polacy oddają swoją niepodległość regularnie. Oddają ją politykom, którzy bawią się w zarządzanie, którzy są bezkarni w swej nieudolności. Pomimo iż to obywatele są pracodawcami polityków, obywatele oddają się politykom we władanie i pozwalają się brać w każdej pozycji. Polska może i jest niepodległa, ale Polacy są niewolnikami. Nie powinni świętować 11 listopada.

     Wyobraźcie sobie przez chwilę, że do bram naszego kraju puka Putin. Puka jak puka. Wchodzi z drzwiami. Wiecie co zrobiliby Polacy? Tylko wydaje Wam się, że wiecie. Polacy pomarudziliby trochę przed telewizorami, puściliby falę bluzgów w komentarzach pod artykułami i z pewnością pobiliby rekord w ilości zajebistych memów krążących w necie. A poza tym… staliby i patrzyli, co będzie. Tak, jak robią to teraz.

     W “Matrixie” ludzie-baterie podłączeni byli do systemu i zasilali wielką machinę. Ich mózgi żyły w fikcyjnej rzeczywistości, by nie zorientowali się, że są ssani bez ograniczeń. Polakom nawet nie potrzebna fikcyjna rzeczywistość. Dobrowolnie zasilamy kiesy tych, których typujemy do życia w dobrobycie przy okazji każdych wyborów. W Europie fale strajków i protestów. Ci, którzy protestują czy protestowali w Niemczech, Grecji, Hiszpanii, Portugalii, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii, Belgii, Francji żyją dużo lepiej niż Polacy. Często protestują, bo nie chcą godzić się na coś, co my wzięliśmy z połykiem.

     Teraz będzie garść uogólnień, bo liczby i tak na nikim nie robią wrażenia. Ludzie są tak durni, że patrzą, czytają a wniosków i tak nie potrafią wyciągnąć.

     Polacy pracują w tygodniu tyle godzin, że wydawałoby się, że dłużej się nie da (większość krajów europejskich preferuje krótsze tygodnie pracy), ale inny pogląd mają nasi rządzący, którzy pracują nad tym, żebyśmy pracowali dłużej. Oczywiście za mniejsze pieniądze, bo ZUS i podatki tylko rosną a pensje jakoś nie.

     Polacy zarabiają gówniane pieniądze. Mamy jedne z najniższych pensji w Europie.

     W Polsce nie trzeba być bezrobotnym kaleką, żeby być ubogim. Polacy tyrają od rana do nocy a Polska i tak jest na czwartym miejscu w Europie pod względem ilości ubogich PRACUJĄCYCH ludzi. Przetłumaczę – zapieprzamy do wyrzygania, a i tak klepiemy biedę i nie stać nas na wędlinę dla dziecka. “W 2013 r. 36 proc. polskich dzieci urodziło się w rodzinach, w których miesięczny dochód netto na osobę nie przekroczył 539 zł”. Nie wiem, ile zarabiasz, ale jeśli nie narzekasz, to możesz nawet nie rozumieć, ile to jest. Zwłaszcza, że to oczywiście i tak nie jest najmniej, bo w Polsce są rodziny, które muszą żyć za dużo niższe kwoty. Co ciekawe, nawet jeśli ktoś ledwie zipie, ledwie mu starcza, jedzie na pożyczkach, ale nie żre jeszcze trocin z tartaku, to ogólnie uważa się, że sobie radzi. I chuj, że nie wie, co to odpoczynek, na urlopy nie jeździ, je głównie ziemniaki, a jak w miesiącu trafi się choroba dziecka i trzeba wydać kasę na leki, to ryzykuje, że nie zapłaci za prąd i telefon. Ale ma telefon! Burżuj.

     Cytat stąd, poczytajcie. Polskie dzieci niedojadają, chodzą brudne, nie zawsze przez lenistwo, rodziców nie stać na dentystę (kiedyś przeglądy, leczenie, często aparaty ortodontyczne były refundowane, dziś koszyk refundacji jest malutki jak naparstek), buty co sezon, przybory szkolne, nie mówiąc o przyjemnościach, wakacjach. Polacy coraz częściej popełniają samobójstwa, zapadają na depresje, wpadają w spirale długów.

     A jednocześnie… godzą się z tym, że jest źle. Może się to Polakom podoba, nie wiem. Banda debili nie chodzi na wybory. Inna banda debili stawia krzyżyki, nie interesując się w ogóle tym, czy a) debile, na których głosują, mają coś mądrego do zaoferowania, b) debile, na których głosują, zrobili cokolwiek sensownego w poprzedniej kadencji, c) debile, na których głosują, zrobili cokolwiek! Jeszcze inna banda debili tak wychowuje swoje dzieci, że te nawet po ukończeniu jednej, drugiej i trzeciej szkoły nie mają bladego pojęcia, kto jest głową państwa, na czym polega demokracja i od czego są ci debile w sejmie. Co więcej, te dzieci nie tylko tego nie wiedzą, ale mają to w dupie ergo nie będzie wcale lepiej.

     Naród zobojętniałych marionetek wychowujących kolejne pokolenie nadające się tylko do niewolniczej pracy na warunkach wybrańców narodu.

     Wyobraźcie sobie, że nagle w wyborach parlamentarnych większość zdobywa ugrupowanie, które tnie podatki i obniża ZUS. Co dobrego może się stać? Przedsiębiorcom maleją koszty zatrudnienia, a zatem mogą inwestować w rozwój firmy, płacić więcej pracownikom lub zatrudniać ich więcej. Zmniejsza się odsetek ludzi pracujących na umowy śmieciowe, bo pracodawców stać na legalne zatrudnianie pracowników. Pracownicy mają więcej pieniędzy do wydania, wzrasta konsumpcja, a zatem i popyt. Popyt nakręca produkcję, przedsiębiorcom wzrastają zyski i jednocześnie muszą zatrudniać więcej pracowników, na których na szczęście ich stać.

     Co złego może się stać? Być może maleją wpływy z podatków do budżetu, choć wcale niekoniecznie. Ale ok, może maleją. Biada nam. Nie stać Polaków na… na utrzymanie kościoła, 460 posłów i całej ich świty i żon, urzędników państwowych (pensje pracowników administracji publicznej to 1/4 kasy przeznaczonej na pensje całego sektora publicznego – służba zdrowia, edukacja, wymiar sprawiedliwości i inne takie). Straszne! Pewnie będzie trzeba zmniejszyć liczbę urzędasów, może nawet posłów. Braknie na publiczną służbę zdrowia? Może. Ale na szczęście obywateli będzie stać na prywatne wizyty. Chętnie pójdą prywatnie. Może nawet kolejki w państwówce się zmniejszą i raka będzie można szybciej leczyć.

     Ale nie, zapomnijcie. Dopuszczacie do koryta takich, którzy wyłącznie biorą z naszej kieszeni i nie zostawiają wiele na “szaleństwa”. Jednocześnie nie dają w zamian nic. Służba zdrowia coraz mniej dostępna, kolejki, drogie leki, specjaliści żałujący skierowań na badania. Mało żłobków, przedszkoli, gówniany poziom edukacji. Bezczynne urzędy pracy służące tylko temu, żeby urzędnicy nie byli bezrobotni. Odrealnieni politycy pracujący wyłącznie dla siebie i swoich bliskich, których lokują w spółkach skarbu państwa, swoich biurach. Na ulicach burdel, syf, kiła i mogiła. Policjanci odreagowują na obywatelach, obywatele odreagowują na innych obywatelach. A potem niczym zombie wracają do domu i nie zastanawiają się, dlaczego jest źle.

     Banda zobojętniałych debili.

Wszystkiego najlepszego Polsko Niepodległa.



Elżbieta Haque



Photo credit: Trevor Butcher – Artist / Foter / CC BY

  • Zosia

    Skąd przekonanie, że po obniżeniu podatków przedsiębiorcy będą inwestować w pracowników, a nie w swoje samochody i wille?

    • http://www.haque.pl/ Xezbeth Haque.pl

      Wychodzę z założenia, że ludzie, którzy jakimś cudem dają radę na naszym obciążonym trudnościami rynku, nie są idiotami, tylko sprawnymi przedsiębiorcami, którzy wiedzą, że nie można wkładać w wille wtedy, gdy gospodarka daje szanse na szybszy niż kiedykolwiek rozwój. Ktoś, kto wsadzi w posiadłość, zostanie w tyle, za innymi. Obniżenie kosztów zawsze zmniejsza szarą strefę i zwiększa wpływy do budżetu. Zostało to już sprawdzone.

  • http://www.marilabo.pl/ Mari

    Fakt, że dominuje w nas bierność. Daliśmy przekonać siebie, że wychylanie się nie opłaca. Ale może w obliczu odpowiedniej sytuacji jednak moglibyśmy otrzeźwieć?

    • http://www.haque.pl/ Xezbeth Haque.pl

      No właśnie, tylko co byłoby tą odpowiednią sytuacją? Bo według mnie to jest ten moment. Nie trzeba czekać na obcego najeźdźcę, bo rodzimy robi nam wystarczającą krzywdę.
      W ciągu dnia usłyszałam ciekawą wypowiedź posła, którego nazwiska nie pamiętam. Pamiętam, że to poseł Polski Razem, a zatem opcji politycznej zupełnie dalekiej od mojego światopoglądu. Mówił o tym, że Polacy są wycofani, co widać na uroczystościach typu marsze, pochody, parady. Na ulice wychodzi nas bardzo mało w stosunku do liczby mieszkańców. Nawet na spotkaniach politycznych, przedwyborczych panuje marazm. Przychodzi kilka osób na krzyż, coś tam pogadają, ale nic ich nie rozpala, nie rozbudza. Pewnie będzie niska frekwencja na wyborach.
      Zresztą wiem z własnego doświadczenia jak trudno jest zmobilizować ludzi. Nawet jak im się skacze po głowach, to trudno ich wydłubać z domu, żeby zawalczyli o jakaś sprawę.

      • http://www.marilabo.pl/ Mari

        A wiesz, byłam na marszu. Właśnie o tym piszę u siebie. W Krakowie. I byłam dumna. Choć gdzieś po głowie biegały mi małe szybkie słówka: Polska istnieje tylko teoretycznie. Albo jakoś tak.Moim zdaniem za bardzo kontynuowaliśmy martyrologię naszego narodu i to dlatego nie wierzymy już, że zrywy i protesty coś dają.

        • http://www.haque.pl/ Xezbeth Haque.pl

          No właśnie, nie bardzo to rozumiem. Wciąż pamiętamy, że w zrywach jesteśmy świetni. Rozpamiętujemy je. Nawet porażki są dla nas zwycięstwami.
          Ale z drugiej strony jesteśmy też narodem wytrzymałym, wiele jesteśmy w stanie znieść, bo nas los nie rozpieszczał. Może stąd to zaciskanie zębów…

  • http://www.blogczekolady.pl/ Aurora

    A kto to mógłby zmienić?

    • http://www.haque.pl/ Xezbeth Haque.pl

      My. Ci, którym się coś nie podoba, coś uwiera. Ale najpierw potrzebna nam chyba zmiana mentalności i wiara w to, że jesteśmy w mocy coś zmienić, że wcale nie musimy stale dostosowywać się do coraz gorszych warunków, obniżając swoje wymagania względem życia i przedstawicieli narodu. Bo to nie są nasi szefowie, tylko ludzie, których wybraliśmy, by nas reprezentowali.