Moja książka – perturbacje i reperkusje

     Ależ ja lubię te wyrazy. Piękne są. Jakże one brzmią! Perturbacje mi się zdarzają, powiedzmy. A reperkusje… pewnie jakieś kiedyś będą. W trakcie pracy ich brak, ale słowo jest piękne, więc nie mogłam się oprzeć…

     Piszę. Cieszę się bardzo, że udało mi się zmobilizować i zebrać brakujące elementy.

     Przyznam, że nie jest to łatwe. Nie jest prostym zadaniem ogarnąć wszystkie elementy, wszystkie narzędzia potrzebne do zaprezentowania świata i postaci. Właśnie to stanowiło dla mnie największy kłopot – zbudować, oszlifować, pomalować i dopasować ramę, naciągnąć płótno i położyć grunt, by rozmiar ramy, kształt i kolor pasował do koncepcji obrazu. Gdy już tego dokonałam, odetchnęłam z ulgą. Satysfakcja jest ogromna.

     Muszę powiedzieć, że irytowałam się na początku. Przez lata pracy jako copy, uczyłam się streszczać, sprężać, pisać zwięźle, rzeczowo. Wyobraźcie więc sobie, jak się zirytowałam, gdy nie udało mi się zamknąć myśli w jednym zwięzłym akapicie. Nagle poczułam, że coś robię nie tak. Przycinałam, zmieniałam, próbowałam rapować, wciskać, skręcać i dokręcać. Aż w końcu przyszła świadomość, że ja – do cholery – piszę powieść, a nie tekst na blog! Przepracowałam to i już jest OK. Musiałam po prostu wrócić do korzeni. Jak byłam mała, to pisałam tylko długie formy prozatorskie (i wiersze). Pani ciągle zwracała mi uwagę, że powinnam pisać krótsze wypracowania. Dotarło to do mnie, gdy pisaliśmy streszczenie noweli i moje było dłuższe niż owa nowela. Załamałam się i przez tydzień miałam kryzys twórczy.

     Jednak to wszystko pikuś. Prawdziwy problem mam z dyktafonem. Zdecydowanie bardzo przydatne z niego narzędzie. Zdarzają się takie momenty, że nie byłabym w stanie przemieszczać się czy robić czegokolwiek. Idąc po mieście czy robiąc coś w domu, musiałabym co chwilę przystawać, przerywać, sięgać po notes i notować uciekające myśli. A te w przypadku powieści są na wagę złota.

     Tak, używam więc dyktafonu. Nagrywam uwagi, pomysły na dialogi, całe olśniewające fragmenty. A potem… mam problem, żeby to odsłuchać. Powinnam przesłuchiwać to, siedząc na klopie, bo to się wiąże z sikaniem ze śmiechu. Moje nagrania brzmią idiotycznie. Jestem jak Wołoszański w “Sensacjach XX wieku”. Taki nagrany fragment powinien być haczykiem wyciągającym automatycznie kolejne zdania z mojej głowy. Ale słuchając tego, najpierw ląduję w stanie osłupienia, leżę ze śmiechu, potem dochodzę, dochodzę do siebie, żeby w końcu cudem złapać wiatr w żagle. Nie wiem, może przywyknę kiedyś. Mam nadzieję, że zdążę, nim skończę.

     Przy okazji okazało się, że jestem niczym Franz Kafka (ale porównanie, co?), bo on też sobie mazał przy okazji pisania. Ja, na ten przykład, przy okazji ciężkiej tyrki sporządziłam swój autoportret. No cóż… Rysunki Kafki budzą w pewnym stopniu lęk, niepokój. A moje… ten… no…

Elżbieta Haque

     Praca w toku. Powoli zbieram informacje bardziej techniczne dotyczące wydawania takich arcydzieł, jak moje. Jeśli Wy, drodzy moi czytelnicy, macie jakieś cenne rady, będę za nie wdzięczna. Zapraszam do komentowania lub radzenia na priv.




elzbieta-haque

  • http://magdanazimno.be/ magda na zimno

    Dyktafon jest straszny. Totalnie zły. Narzędzie tortur, służyło mi (i niby ma służyć) w muzyce. Boję się. PS trzymam kciuki!

    • http://www.haque.pl/ Xezbeth Haque.pl

      Dzięki!
      Nie wiem, co on w sobie ma. Głos mam całkiem przyjemny, nawet audycję w internetowym radio prowadziłam. Ale – właśnie – te tortury mogą mnie doprowadzić do autogłosofobii czy czegoś w tym guście.

  • Ania Korzeniewska

    “Dotarło to do mnie, gdy pisaliśmy streszczenie noweli i moje było dłuższe niż owa nowela.”
    Umarłam, leżę i już się nie podniosę moja droga. Made my night! :D

    • http://www.haque.pl/ Xezbeth Haque.pl

      Świetnie, że to się stało przed snem. Nie darowałabym sobie, gdybyś tak uległa w biały dzień :)

      • Ania Korzeniewska

        O nie. W biały dzień to nie można, bo ja pracuję. Z blogerami i jako copy więc wszystko w rodzinie, ale mimo wszystko to nadal praca :D

  • http://chicamala.pl/ Chica Mala

    No toś mi pomogła tym tekstem. Jedynie jako tako czuję się zmotywowana, żeby swoją leniwą dupę zagnać do roboty :-)

    • http://www.haque.pl/ Xezbeth Haque.pl

      No weź się weź. Niektórym to zajmuje 1,5 roku. Bierz to pod uwagę ;)

      • http://chicamala.pl/ Chica Mala

        Biorę. Swoją drogą z dyktafonem miałam podobne przeżycia kilka tygodni temu. Teraz boję się używać. Tym bardziej, że swojego głosu znieść nie mogę :-(

    • http://www.haque.pl/ Xezbeth Haque.pl

      Poza tym, chyba nie spodziewałaś się, że to będzie tekst poradnikowy? :) Wprawdzie jestem najlepszą debiutantką 2015 roku, ale doradzać będę… za jakiś czas.
      Tak czy siak technikami mogę podzielić się na priv, na zasadzie wymiany doświadczeń :)

      • http://chicamala.pl/ Chica Mala

        Jak to się nie spodziewałam, jak się spodziewałam? Wiesz, taka relacja na żywo, krok po kroku. Te sprawy ;-)

  • Prawnik na macierzyńskim

    Jak myślisz kiedy poznamy zawartość Twojej książki ?

    • http://www.haque.pl/ Xezbeth Haque.pl

      Szczerze mówiąc, nie potrafię teraz na to pytanie odpowiedzieć. Tak najogólniej, jeśli będę próbować wydać samodzielnie, to w tym roku, jeśli będę szukać wydawnictwa, to w przyszłym.

      • Prawnik na macierzyńskim

        3 mamy kciuki!

  • Pingback: Słowo na poniedziałek 24-03 z bonusem | Elżbieta Haque()