Mali ludzie domagają się szacunku

pan pani
     Uwielbiam dyskusje! Dobrze robią na cerę i krążenie. Na wrzody gorzej, ale i tak je uwielbiam. Te, w których wszyscy są po jednej stronie barykady, robią dobrze tylko na cerę na dupie. Ja jednak wolę takie, w których ktoś jest przeciw. Najczęściej to jestem ja. Bo ja kocham mieć odmienne zdanie. Dlatego nawet jak nie mam, to podważam cudze argumenty. Dla sztuki, treningu, przyjemności. Na koniec oznajmiam “Spoko, przecież nie powiedziałam, że mam inne zdanie. Po prostu masz słabe argumenty.” Na ostro jest OK.

     Ale o czym to ja…? W takich internetowych dyskusjach, gdy człowiek ma niewiele do powiedzenia, przypomina mu się, że zasługuje na szacunek. Pisze wtedy do interlokutora pan/pani, żeby pokazać, jak bardzo jest ponad to. Ale pisze małą literą, żeby pokazać, że jest ponad to jeszcze bardziej.

     Trochę inaczej robi gwiazda Sandra Lewandowska. Wprawdzie również przechodzi na pan/pani, gdy dyskusja nabiera tempa, które ją przerasta, ale ona pisze wielką literą. Tyle że pisze wielką prawie wszystko. A potem kasuje swoje komentarze jak leci. Ale mniejsza z nią. Ona tak w ramach ciekawostki.

     Ktoś, kto żąda, by zwracać się do niego oficjalnie, domaga się należnego mu szacunku. Czasem odbywa się to np. tak:
burak

     Takie skamlenie o szacunek wynika z przekonania, że on się należy. Pierwszą kwestią jest to, że dekadę temu i trochę zapoznałam się z netykietą, dlatego na FB czy forach bardzo rzadko zwracam się do kogoś oficjalnie. Drugą kwestią jest to, że na szacunek trzeba sobie zasłużyć. W moim odczuciu na szacunek nie zasługuje zasłanianie się w nieudolnej dyskusji zwrotami grzecznościowymi. Nie zasługuje na szacunek również używanie argumentów ad personam. A już kompletnym idiotyzmem jest takie podejście… “Nie zgadzam się z tobą, jesteś idiotą, więc zacznę ci mówić per pan.”

     Dla mnie, prostej dziewczyny ze wsi, trąci to absurdem. Skoro już nabrałam przekonania, że ktoś swym poziomem sięga świeżo przystrzyżonej trawy, to z jakiej paki mam go nagle dopieszczać panem czy panią? Wystarczy, że piszę “Ty” z użyciem wielkiej litery. Inną sprawą jest to, że spaliłabym się ze wstydu, gdybym tak stała publicznie z rozchełstanym giezłem, spod którego wystawałaby moja ignorancja, gówniane argumenty, buractwo i dopraszała się o to, by natentychmiast zaczęto mnie szanować i zwracać się do mnie zwracać per pani.

     Otóż robisz to źle. Nie zmusisz nikogo, by Cię szanował. Twój dąs i szczekanie nie sprawią, że ktoś pochyli przed Tobą pokornie głowę. A już na pewno nie spowodujesz, że “Jest pan zerem, panie Ziobro” zabrzmi jak soczysty całus w tyłek. Albo zasługujesz na szacunek, albo nie.

  • http://wkurzanie.pl/ Wkurzony – Zapiski Denerwujące

    Jako człowiek bliski miana matuzalema Internetu, czasem spotykam się z sytuacjami, gdzie mi ludzie młodzi i bardzo młodzi “panują”. I w sumie chyba byłbym skłonny, sprzeczając się online z kimś, z kim oczywiście jestem w Sieci na “ty”, użyć formy grzecznościowej, by podkreślić, że nabieram dystansu, a zażyłość się kończy. Tak, Pani Elżbieto ;-)

  • http://morticia-espider.blogspot.com/ Morticia Espider

    W pełni się zgadzam z tym tekstem. Ostatnio sama się spotkałam z sytuacją, gdy ktoś pisał do mnie per “pani”, choć jestem doskonale świadoma tego, że mnie nie szanuje. Ogólnie post mi się bardzo podoba, nie mam się do czego przyczepić. :) Pozdrawiam.

  • http://chicamala.pl/ Chica Mala

    Hehehehehehe… dobry tekst i ostatni “soczysty całus w tyłek” mnie powalił :-) No cóż, ludzie lubią bronić się albo domaganiem szacunku albo używaniem słów uznawanych za wulgarne, gdy argumentów zaczyna brakować :-)