Moje spojrzenie na sprawę Margot. Gdyby ktoś chciał sobie to chronologicznie usystematyzować i zapoznać się z moją opinią, to zapraszam.
“Streszczenie” to (nigdy nie umiałam się streszczać, przepraszam) jest zwłaszcza dla tych, którzy twierdzą, że policja dobrze zrobiła, że się należało tęczowym agresorom z Krakowskiego Przedmieścia.
Sęk w tym, że to się nie zaczęło na Krakowskim…
Nie wiem, kiedy dokładnie się zaczęło, ale pamiętam, że jak kilka lat(!) temu ze Świecką Szkołą zbieraliśmy na “Patelni” przy metrze w centrum Warszawy podpisy pod projektem ustawy, to obok naszego stolika ustawili się działacze “anty choice” i przez głośniki nadawali oszczercze komunikaty pod adresem środowiska LGBTQ. Zgłaszaliśmy to policji, bo nadawali tak głośno, że nie dało się normalnie rozmawiać, taki zresztą był ich cel, by zakłócić naszą zbiórkę podpisów. Policjanci kazali im przyciszyć głośniki, oni przyciszali, za chwilę pogłaśniali znowu. I _dla mnie_ to jest początek tego wątku, tej jednej nitki.
Po latach na ulicach Warszawy (i innych miast) pojawiły się ciężarówki z plandekami, na których wypisano obraźliwe hasła oczerniające środowisko LGBTQ i które również przez megafon nadaje te oszczerstwa, które wtedy słyszeliśmy na Patelni. Kłamstwa te nazywają ludzi ze środowiska LGBTQ pedofilami i oskarżają o uzależnianie dzieci od seksu, by można je było po adopcji gwałcić. Ohydne treści wożone w najlepsze po Warszawie, były wielokrotnie zgłaszane na policję i straż miejską przez zniesmaczonych obywateli, a także przez ludzi, których te treści obrażają, oczerniają i krzywdzą.
Zgłaszanie niczego nie zmieniało na dłuższą metę. Zdarzały się więc również obywatelskie zatrzymania tego pojazdu. Wprawdzie w pewnym momencie furgon dostał zakaz prezentowania treści, bo przeciw fundacji, która jest jego właścicielem, toczyło się postępowanie w sądzie, ale i tak jeździł dalej. Co ciekawe – bywało, że z obstawą policji. Dlaczego? Ze względu na ryzyko kolejnych obywatelskich zatrzymań i uszkodzenie mienia.
Jeśli w tym miejscu ktoś ma wątpliwości, to wyjaśnię, że głoszone przez fundację PRO hasła, hasła znajdujące się na plandece ciężarówki oraz hasła wybrzmiewające z głośników to jest przemoc, ohydna, obrzydliwa przemoc psychiczna. To tworzenie homofobicznej atmosfery, w której w każdej chwili może dojść do sytuacji zapalnej i linczu. W każdym innym przypadku taką ciężarówkę by odholowano i wyciągnięto konsekwencje. Wyobrażacie sobie, żeby po Warszawie bezkarnie jeździła ciężarówka informująca wszem i wobec, że wyborcy pis to lobby pedofilskie mające na celu adoptowanie dzieci, żeby je gwałcić, że wyborcy pis to pedofile, że wyborcy pis przygotowują społeczeństwo do akceptacji pedofilii, że wyborcy pis chcą pokazywać dzieciom stosunki homoseksualne…? Ja nie mam aż tak bujnej wyobraźni.
Dołóżmy do tego klimat, jaki został stworzony wokół środowiska LGBTQ w kampanii wyborczej człowieka zwanego prezydentem. Co się wyprawiało w reżimowej tv. Ta ciągle i ciągle nakręcana spirala brudnej propagandy nie jest bezkosztowa. Nie jest tak, że można siać nienawiść i nikogo ona nie boli, nikogo nie krzywdzi, w nikim nie burzy krwi. Jest wręcz przeciwnie. A do tego… może ktoś kojarzy ludobójstwo w Rwandzie…? Tam do wybuchu masakry na Tutsi bardzo mocno przyczyniła się kampania propagandowa prowadzona przez radio należące do rządu. Tak po prostu nie można, to się kończy źle!
Jest wiele organizacji, które edukują społeczeństwo w tematach związanych z LGBTQ, wspierają osoby nieheteronormatywne i niebinarne, organizują pomoc psychologiczną w kryzysie, gdy ktoś nie dźwiga presji społecznej, są domy dla młodzieży wyrzuconej na bruk przez homofobicznych rodziców, itd. I te wszystkie organizacje są grzeczne, miłe, ułożone i prowadzą dialog. Zgodnie z oczekiwaniami wszystkich tych, którzy na środowisko LGBTQ plują od lat z upodobaniem i tylko czekają, aż komuś z nas żyłka wyjdzie na skroni, żeby nam tę żyłkę wypomnieć i wyśmiać. A jak ktoś nie wytrzymuje nagonki i zabija się skacząc z mostu, to wzrusza się ramionami i idzie się dalej.
Nie wszyscy jednak są dyplomatami z urodzenia, nie wszyscy są kwiatami lotosu na niezmąconej tafli jeziora. Dlatego powstał kolektyw, który jest bardziej wkurwiony niż wszystkie organizacje wspierające LGBTQ. Dlatego też z końcem czerwca doszło do kolejnego zatrzymania oszczerczej furgonetki, wyciągnięcia z niej kierowcy, którego nietykalność cielesna została naruszona. A ciężarówka została zniszczona. Ten wkurw narastał przez lata. I ja rozumiem, że narastał, bo przemoc psychiczna boli. Boli również niemoc, bo wiele prób zamknięcia tematu legalnymi drogami spełzło na niczym. Prawo chroni oszczerczą furgonetkę.
Dwa tygodnie później, w połowie lipca, nieumundurowani policjanci wchodzą do mieszkania jednej z aktywistek biorących udział w zatrzymaniu furgonetki. Nie legitymują się, nie podają przyczyny zatrzymania, wyciągają ją z mieszkania bosą i wiozą nieoznakowanym radiowozem do siedziby prokuratury okręgowej. Zatrzymana to Margot. A wystarczyło wysłać jej wezwanie do stawienia się na przesłuchanie na komendzie. Bo wiecie…, tak się zazwyczaj robi.
Następnego dnia Margot wychodzi z aresztu za kaucją. Ma zarzuty czynnego udziału w zbiegowisku, uszkodzenia mienia, występku chuligańskiego, spowodowania rozstroju zdrowia poniżej 7 dni. Sąd odrzuca wniosek prokuratury o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci 3 miesięcy aresztu.
W międzyczasie sąd oddalił powództwo stowarzyszenia Tolerado przeciw fundacji Pro i tym skandalicznym treściom głoszonym z ciężarówek. Luz. Mogą dalej jeździć.
Koniec lipca. Tęczowe dzieciaki w akcie buntu przeciw obrażaniu ich i nietolerancji wywiesiły tęczowe flagi na kilku warszawskich pomnikach, m.in. na pomniku Jezusa. I rozpętało się piekło. Wiceminister sprawiedliwości… Ej, serio? Resort sprawiedliwości angażuje się w walkę z… tęczowymi flagami… wywieszanymi przez młodzież…? No ale tak, wiceminister sprawiedliwości składa zawiadomienie do prokuratury, bo uczucia religijne i profanacja pomnika.
Następnego dnia jest jeszcze grubiej. Sam premier! staje w obronie pomnika. Składa pod nim znicz, modli się. Mówi o bezczeszczeniu, wandalizmie i BARBARZYŃSTWIE. Robi się coraz bardziej absurdalnie.
1 sierpnia, narodowcy maszerują ulicami Warszawy. Policja rozbraja barbarzyńców z tęczowych flag, wchodzi po nie również do prywatnych mieszkań, gdy widać je na balkonach.
Następnego dnia dzieciaki zabierają znicz premiera spod figury Jezusa. Zabierają go na Most Łazienkowski, gdzie w ubiegłym roku popełniło samobójstwo Milo Mazurkiewicz.
Kolejny dzień to ponowne aresztowanie Margot, z ulicy, bez podania przyczyny, przez nieumundurowanych w nieoznakowanym wozie. Za flagi na pomnikach. Następny dzień – następna aktywistka zgarnięta. Tym razem Łania. Wieczorem kolejna osoba. Za tęczowe flagi… Następnego dnia zostają wypuszczone.
7 sierpnia sąd zgadza się na zastosowanie tymczasowego aresztu względem Margot. 2 miesiące. Zupełnie niewspółmierne środki zapobiegawcze. Jest wielu takich, którzy wyrażają nadzieję, że w męskim areszcie zostanie zgwałcona.
Popołudniu ludzie skrzykują się pod siedzibą Kampanii Przeciw Homofobii, gdzie przebywa Margot. Przyjeżdża policja. Margot chce się oddać w ich ręce. Ale oni sobie nie życzą i odjeżdżają. Zebrany tłumek rusza więc w stronę Krakowskiego Przedmieścia. Kilka godzin później policja już życzy sobie aresztować Margot i robią to brutalnie na oczach zdezorientowanego tłumu na Krakowskim. Tam już zagrały emocje. Zgromadzeni otaczają radiowóz, wchodzą na niego, siadają przed nim. Nie ma żadnych procedur, jest chaos. Brak wezwania do rozejścia się. Policja bez ostrzeżenia wyciąga ludzi z tłumu, popycha, szarpie. Również dziennikarzy i posłów/posłanki obecnych na miejscu. Policja zabiera zarówno tych agresywnych, jak i zupełnie spokojnych ludzi, nawet przypadkowych.
I już. Ććśś. Barbarzyńcy spacyfikowani. Wysocy politycy PiSu nazywają nas publicznie lewactwem, nie kryjąc pogardy. A ludzie, bezpieczni w sowich domach, klikając w internetach z wygodnych kanap, piszą, że agresywnym bojówkarzom się należało. Należało im się też morze szamba wylewane przez lata? Życie pełne upokorzeń, strachu i ukrywania się? Znoszenie z podniesioną głową opluwania, wyzwisk od zboczeńców, pedofilów, dewiantów, oskarżeń o rozbijanie polskich, katolickich rodzin? Należało się?
Nie lubię przemocy, nie pochwalam. Podziwiam jednak odwagę tych młodych ludzi, odwagę, której mi brakuje. Odwagę, by zareagować. Bo to była REAKCJA na lata dehumanizującej propagandy.
Obraz Steve Johnson z Pixabay