
Celebryci są fajni. Można po nich jeździć, wypisywać o nich, co tylko się chce, poniżać, upokarzać, bo przecież to celebryci. Po to się pchali na afisz, żeby można było po nich jeździć.
Tak jak we wszystkim, w jeżdżeniu po celebrytach także szukam granicy. Dziś w kontekście wywiadu, którego Kasia Cichopek udzieliła Gali i który w telegraficznym skrócie wylądował na Pudelku, a stamtąd w innych zakątkach internetu. Bo wiecie jak jest… Kolorowej prasy nikt nie czyta, ale Pudelka owszem.
W zasadzie nie chodzi mi o sam wywiad, w którym nie ma ani nic złego, gorszącego, bulwersującego, ani nic szczególnego, oryginalnego. Ot, Cichopek w Gali. Opowiedziała, co odebrała jej pierwsza ciąża, ile etatów straciła, z jakich programów wyleciała. Spotkało ją to, co spotyka większość Polek w ciąży. Stała się pracownikiem drugiego gatunku, odpadem. Gdy to spotyka zwykłą, szarą kobietę, wszyscy jej współczują, klepią po plecach, złorzeczą na pracodawcę. Gdy to spotyka Cichopek…
Liczba znajdująca się na obrazku, ta na różowym tle to ilość komentarzy, jakie wygenerowali użytkownicy Pudelka pod tym wrzutem. Mnóstwo komentarzy pojawiło się także w innych miejscach internetu. A wśród nich:
Zastanawiam się, skąd ona bierze fanów. Przy takiej masie hejterów starcza jeszcze ludzi w Polsce? To tak całkiem na marginesie. Bo zasadniczo zadziwia mnie poziom jadu, ilość zawiści, nienawiści w tych komentarzach. OK, przyswajam, że ludzie jej nie lubią. Też jej nie lubię. Ogarniam, że mają ją za gównianą aktorkę. Też tak uważam. So what? Kobieta to kobieta, dziecko to dziecko, człowiek to człowiek. Chyba nie byłabym w stanie wycisnąć z siebie takich rzygów nawet pod adresem największego wroga. A to jest zwykła celebrytka. Nic mi nie zrobiła. Nie skrzywdziła moich dzieci. Nie nasrała mi na wycieraczkę. Nie zabrała mi roli. Z jakiej paki miałabym się cieszyć z jej nieszczęścia, niepowodzenia, bezrobocia? Dlaczego miałabym jej życzyć źle? Komentatorzy internetowi są w podobnej sytuacji jak ja. Nie znają nawet tej laski. Ale to ich nie powstrzymuje.
Utrata pracy nie należy do przyjemnych sytuacji. Konkretnie to jedna z najbardziej stresujących sytuacji w życiu (bardziej stresuje śmierć bliskiej osoby czy rozwód). Emocje z tym związane, opisane przez Cichopek w wywiadzie, nie są czymś wydumanym. Czuje to niemal każdy, kto stracił pracę. Cichopek nie dramatyzuje ponad normę. Gdy straciłam swoją pierwszą pracę, załapałam taki dół, że długo nie byłam w stanie dojść do siebie, wyjść z domu, wstać z łóżka. A w ciąży wtedy nie byłam. Wyobrażam więc sobie, co może czuć kobieta w ciąży, której byt jest zagrożony.
Oczywiście głosy szemrzą, że przecież to celebrytka, śpi na forsie, więc cóż jej szkodzi bezrobocie. Sięgnie do swoich przepastnych jaskiń ze skarbami. Ale… po pierwsze celebryci nie zarabiają wcale tyle, ile sobie wyobrażamy, że zarabiają. Część klepie biedę. Ale jak się zaczynają przyznawać do kłopotów, reakcje są takie jak na powyższym obrazku. Po drugie, nawet jeśli śpi na forsie, to ma prawo martwić się, czy ta forsa utworzy odpowiednio grubą warstwę. Nikomu nic do tego.
Kasia Cichopek, jak na osobę – jak o niej piszą – nijaką, bezbarwną, z lukrowym uśmiechem przyklejonym do twarzy, miałką… wywołuje ogromne zamieszanie i wzbudza wiele emocji. Może nie zauważyłam, że ona w gruncie rzeczy jest… kontrowersyjna? Ponoć jestem mało spostrzegawcza, ale chyba nie aż tak. A może po prostu miała w życiu za wiele szczęścia, by żałośni, mali ludzie byli w stanie to przełknąć? Miała rolę w serialu mimo braku talentu. Brała udział w telewizyjnym, celebryckim show mimo marnej sławy. Z nijakiej grubaski stała się wystrzałową laską. Pracowała w TV mimo miałkości. Przygruchała niezłą dupę. Obnosiła się ze szczęściem i miłością. Dom kupiła (na kredyt). Książkę wydała. Ma autorski program. Tak, to wystarczające powody, by jej zazdrościć, by w ludziach zalęgła się – jak obleśny, oglucony robal – zawiść.
Zawiść jest bardzo brzydka. Oślizgła, obrzydliwa, niska i żałosna. Należy ją w sobie tępić a nie pielęgnować. Pielęgnując ją, stajecie się oślizgłymi, obrzydliwymi ludźmi. Jeszcze chwila i na hasło “W Afryce dzieci głodują” będziecie mówić “Co z tego? Przynajmniej mają ładną pogodę!”
Dawno nie poświęciłam tylu słów komuś, kto mnie tak mało obchodzi.