Etyka i religia w szkole

szkoła
Zbliża się koniec roku szkolnego. Wszyscy dobrze wiemy, jak szybko mijają wakacje. Warto już dziś zakasać rękawy i zająć się pewnymi sprawami związanymi z następnym rokiem szkolnym.

Lekcjami religii i etyki warto zainteresować się już dziś, pomimo że dopiero we wrześniu większość szkół zbiera deklaracje wskazujące, jakich zajęć oczekujecie od szkoły. Już wyjaśniam dlaczego…

Dysponując już w maju/czerwcu wiedzą o naszych preferencjach, dyrektorzy szkół mają szansę uwzględnić je w przyszłorocznym planie lekcji.

Według prawa nasze dzieci mogą uczęszczać na lekcje religii lub na lekcje etyki. Mogą uczęszczać na lekcje religii i etyki równolegle. Mogą też zrezygnować z udziału w jednych i drugich. Dlatego warto zasygnalizować dyrekcji szkoły, że liczycie na dogodne rozmieszczenie tych zajęć w planie lekcji – na początku lub na końcu bloku zajęć obowiązkowych oraz żeby te lekcje się ze sobą nie pokrywały, aby dzieci mogły chodzić i na jedne i na drugie, jeśli zaistnieje taka potrzeba. Jest także możliwość zmniejszenia liczby zajęć religii do jednej lekcji tygodniowo, aby odciążyć plan lekcji dzieciaków.

Zachęcam do komunikowania swoich preferencji w tym względzie dyrektorom szkół. Tylko wyrażając jasno swoje oczekiwania, mamy prawo oczekiwać ich realizacji. Piszcie pisma i angażujcie się w ten sposób w kształt edukacji swoich dzieci.

Religia i etyka

I jedne i drugie zajęcia dostępne są dla dzieci w ramach zajęć dodatkowych. Dlatego dziecko może chodzić na jedne z nich, na jedne i drugie lub na żadne. Wbrew obiegowej opinii nie wykluczają się, a na zajęciach z etyki dzieci nie zajmują się krytykowaniem boga, bo etyka nie jest antyreligią. W obliczu pogarszającej się jakości zajęć z religii, które w gruncie rzeczy trudno nazwać lekcjami, bo religia nie jest nauką, zachęcam do interesowania się zajęciami z etyki.

Etyka jest działem filozofii, który zajmuje się moralnością. Dzieci mogą się na niej uczyć o sprawach, które dotyczą je bezpośrednio, z którymi spotykają się w swoim rówieśniczym środowisku, w domu, na podwórku i gdy są sam na sam ze swoimi myślami, a zatem o zagadnieniach typu: odwaga, przyjaźń, kultura osobista, niepełnosprawność, asertywność, szczęście… Fajny nauczyciel etyki skłania dzieci do refleksji, uczy dyskutowania, wyprowadzania argumentów, a same zajęcia podnoszą kompetencje społeczne dzieci, uczą otwartości, akceptowania różnorodności. Zajęcia takie mogą być zbawienne dla dzieciaków, które często wchodzą ze sobą w konflikty i zamiast rozmawiać, przechodzą do rękoczynów. Z lekcji etyki wyniosą także tolerancję i otwartość, które są niezwykle ważne w tak różnorodnym środowisku, jakim jest szkoła.

Aby to wszystko było możliwe, potrzebna jest dyrekcja wsłuchana w potrzeby rodziców i dzieci, mądry, otwarty nauczyciel, który raczej zadaje pytania i poddaje tematy do dyskusji, niż przekazuje dzieciom własny światopogląd. Potrzebna jest też dobra wola rodziców, którzy zechcą zapisać dzieci na te zajęcia.

W naszej szkole się udało. Udała nam się nauczycielka etyki, dyrektor, który obiecał lepiej ułożyć plan lekcji i dzieci, które z ochotą biorą udział w zajęciach, lubią je i liczą na więcej ciekawych tematów. Da się. Zachęcam Was, Rodzice, do odpowiednich działań dążących do organizacji lekcji etyki w szkołach Waszych dzieci. Jeśli zaczniecie już dziś, macie większe szanse na dogodny plan lekcji.

Oczywiście, są też dyrektorzy, którzy bardzo niechętnie podchodzą do tematu etyki w szkole. Ale warto powalczyć, nie poddawać się, zebrać więcej chętnych i domagać się realizacji prawa do etyki w szkole, z nadzieją, że nie dostaniemy w twarz ochłapem w postaci etyki łączonej międzyszkolnej*, bo taka forma skutecznie zniechęca do uczęszczania. Problemem są też katecheci, którzy zniechęcają dzieci i rodziców do interesowania się lekcjami etyki, a nawet straszą i grożą konsekwencjami. Zdanie na temat takich praktyk i na temat ulegania takim śmiesznym szantażom zachowam dla siebie.

*W przypadku zebrania grupy mniejszej niż siedmioosobowa dyrektor szkoły może (choć nie musi) odesłać sprawę do organu prowadzącego, który będzie miał obowiązek zorganizowania zajęć międzyszkolnych.



Elżbieta Haque



Photo credit: Małopolski Instytut Kultury / iwoman / CC BY-NC-ND

  • aaa

    Zawsze chciałam mieć etykę. Dyrektor raczej nas ją straszył, jak nie było 7 osób na religię. I tak zawsze przesiadywało się godzinę w sklepiku czy bibliotece, bo religia była zazwyczaj w środku.

    • http://www.haque.pl/ Xezbeth Haque.pl

      Szkoda, że tylko straszył :) Ale można było wnioski złożyć i musiałby zorganizować.

  • http://www.spesalvi.pl/ Spesalvi

    I chociaż jestem – jak wiadomo – katolem, katotalibem i w ogóle złem wcielonym, to całkowicie popieram. Aż nawet udostępnię to na MR :)

    • http://www.haque.pl/ Xezbeth Haque.pl

      Oj nie przesadzaj z tym złem wcielonym ;)
      Będzie mi bardzo miło.

  • http://www.dziewczynazobrazka.pl/ Magdalena Suska

    Hmmm… a to nie jest tak, ze jeden z tych przedmiotów jest obowiązkowy? Wiem, że w swoim czasie weszła ustawa, która mówiła, ze religia jest obowiązkowa, co się z nią stało?

    • http://www.haque.pl/ Xezbeth Haque.pl

      Nie, to przedmioty dodatkowe. Obowiązkowa lekcja religii byłaby łamaniem konstytucji.
      Jeśli dziecko nie chodzi na żaden z powyższych przedmiotów, w konsekwencji ma niższą średnią, bo niestety do średniej się to liczy, o paradoksie. To jedyny kłopot. Jeśli dziecko chodzi na obydwa przedmioty, do średniej wlicza się lepsza ocena, a na świadectwie widnieje rubryka “religia/etyka”.

  • http://mmwdoliniehipsterow.blogspot.com Młoda Mama

    Ja w liceum miałam filozofię. (Niestety aktualnie ten profil usunęli… :() i chciałabym, żeby moje dziecko mogło poznawać te wszystkie zagadnienia już w podstawówce. Oczywiście, w trochę uproszczonej formie ;) Sama jestem bardzo wierząca, jednak niereligijna (nie mylić z niepraktykująca, ale o tym post już niedługo), więc lekcje religii, które pamiętam ze szkoły, to trochę kiszka, bo właściwie niczego się z nich nie dowiedziałam, umiem za to wyklepać z pamięci jakieś prawdy wiary i inne wyliczanki, z którymi w większości się nie zgadzam i nie zgadzałam, ale nawet jak się miało wątpliwości, to lepiej się było nie odzywać. “Za moich czasów” religia przez większość lat liczyła się do średniej, a ta do stypendium, więc komu zależało, siedział cicho i znosił tę – w gruncie rzeczy – kiepską lekcję. Nie uogólniam, niektórzy katecheci i katechetki z pewnością są fantastyczni, ja po prostu nie miałam szczęścia…

    • Aramis

      Ludzie wierzą w różne rzeczy, także np. w horoskop czy makaron, tak więc Pani deklaracja o “głębokiej wierze” w kontekście wiary chrześcijańskiej z jednoczesnym negowaniem określonych prawd wiary, to jakieś nieporozumienie w połączeniu z ignorancją. Do lekcji religii w szkole można mieć sporo zastrzeżeń, ale wypada posiadać choć odrobinę wiedzy religijnej oraz świadomości w co i dlaczego się wierzy.

      • http://mmwdoliniehipsterow.blogspot.com Młoda Mama

        Ech… Faktycznie, źle to ujęłam. Nie neguję prawd WIARY, bo każdy, kto zna Pismo Święte raczej się z nimi zgodzi, a przynajmniej logika by to podpowiadała. Neguję natomiast prawdy RELIGII, o której we wcześniej wspomnianej Biblii nie ma ani słowa. Ta Księga mówi o Kościele, o Wspólnocie, ale z pewnością nie o religii.
        Faktycznie, mogłam wyjść na kogoś, kto nie zna treści wiary i nie ma tej “odrobiny wiedzy religijnej”. Z religii zrezygnowałam świadomie, ażeby móc uwielbiać Boga jako mojego Tatę i największą pomoc na świecie z Kościołem, który naprawdę w to wierzy. Nie zarzucam KK braku miłości do Boga, natomiast właśnie nieznajomość Pisma, które mówi o tym, czym miłość Boga do nas jest.
        Ale jak już wspomniałam, o mojej wierze i drodze do niej będę mówić innym razem… ;)

      • http://mmwdoliniehipsterow.blogspot.com Młoda Mama
  • Aramis

    Do Pani autorki – religia/religioznawstwo jak najbardziej jest również nauką, a etyka pewnie również jest nauką, choć nauką taką niejednoznaczną i trudną do jednoznacznego zdefiniowania, by tylko wspomnieć o etyce katolickiej i etyce Magdaleny Środy, które są na przeciwległych biegunach zdefiniowania.

    • http://www.haque.pl/ Xezbeth Haque.pl

      W szkołach nie ma religioznawstwa. Jest katecheza, która nie jest nauką.
      A etyka nie jest nauką “pewnie”, jest nią z całą pewnościa.

    • http://dzikadusza9.blogspot.com Sławomira

      ,,by tylko wspomnieć o etyce katolickiej i etyce Magdaleny Środy”
      Etyka jest nauką o moralności, tak więc etyka Magdaleny Środy i etyka katolicka zajmują się tym samym. Jednak etyka chrześcijańska wychodzi z nauki Jezusa, a Środy – nie. I nie czyni to etyki mniej nauką. Religia zaś nigdy nie była nauką, religia według różnych definicji to:
      - system powiązanych ze sobą wierzeń i praktyk odnoszących się do rzeczy świętych
      - przeżyciowe spotkanie człowieka z tym, co święte oraz wyrażona w działaniu odpowiedź człowieka uwarunkowana i określona przez świętość
      - nerwica natręctw (Freud)
      - każdy system myśli i działań, podzielany przez pewną grupę, który dostarcza jednostce układu odniesienia i przedmiotu czci
      Nie ma definicji religii jako nauki.

  • Aramis

    I jeszcze jedna uwaga – jeśli już mówić o jakiejś opozycji na linii religia-etyka, to warto i należy pamiętać o tym, że to religia pojawiła się w szkołach jako pierwsza. Etyka to pomysł głównie dla dzieci niewierzących rodziców, a ostatnio dodatkowy sposób walki z religią w szkole, co w ostateczności szkodzi i jednym i drugim zajęciom.

    • http://www.haque.pl/ Xezbeth Haque.pl

      Pojawiła się jako pierwsza i jako pierwsza pewnie zniknie.

  • https://parzydelko.wordpress.com/ Meduza

    No to mam misję do wykonania. Syn we wrześniu idzie do pierwszej klasy, pora pomęczyć panią dyrektor o sensowny plan lekcji. (od paru lat w naszej szkole nie było etyki, bo rzekomo nie było zainteresowanych) Czy się uda? Oby. I żeby tylko nie wyglądało to tak, że etykę będzie prowadziła “nawiedzona” katechetka i wyjdzie na to samo jakby dzieci chodziły na religię :/

    • http://www.haque.pl/ Xezbeth Haque.pl

      Możesz spróbować za pośrednictwem rady rodziców puścić informację do wszystkich rodziców o tym, czym jest etyka, zachęcić, żeby pojawili się zainteresowani. Może jakiś plakacik na tablicy ogłoszeń? Moje dziecko ongiś było jedynym, ale jakoś się wzięły te dzieci rozmnożyły ;)

      • https://parzydelko.wordpress.com/ Meduza

        Młody ma przekichane, bo dyrektorką jest…moja mama. Co semestr przez dwa tygodnie układa plan lekcji, podejrzewam, że moje pytanie o etykę zostanie skwitowane “a Ty znów coś wymyślasz” ;)

        • http://www.haque.pl/ Xezbeth Haque.pl

          Eeee no to nie masz co narzekać :)

          • https://parzydelko.wordpress.com/ Meduza

            Myśmy z siostrą miały piekło na ziemi z Mamą nauczycielką ;)

  • Daria

    Też zawsze chciałam chodzić na etykę. W gimnazjum zgadałyśmy się z kilkoma koleżankami, napisałyśmy petycję i biegałyśmy po szkole tłumacząc o co chodzi i zbierając podpisy. I udało się! Niestety, niektórzy się nie podpisali – nie z niechęci, ale ze strachu – nastraszył ich nasz katecheta i zabronili rodzice… Takie standardy…

    • http://www.haque.pl/ Xezbeth Haque.pl

      Koszmar. Cóż… kiedyś bym nie walczyła (zresztą na religię nie chodziłam i alternatywy nie szukałam), ale teraz mam wywalone i gdyby mi ktoś próbował na drodze stanąć, nie byłoby miło.

  • Kasia35

    Witam, moje dziecko idzie w maju do Komunii. Jest ochrzczony, mamy ślub kościelny. Uff. Jak wyszłam z domu, żeby sobie wyjść za mąż postanowiłam, że nikt mnie nie zmusi do chodzenia do kościoła. Ale nie zawsze jest tak jak bym sobie tego życzyła. Ślub kościelny dla świętego spokoju, potem chrzest młodego dla świętego spokoju. Syn w kościele był raz, może dwa razy w życiu. Od ślubu (11 lat) byłam w kościele chyba 3 razy. Dziś przeglądam podręcznik do religii syna i jestem przerażona. Zrobią mojemu dziecku wodę z mózgu dla mojego świętego spokoju. Co ja zrobiłam????? Staruszkowie (88 lat) szanowni teściowie są głęboko wierzący i nie wyobrażają sobie, żeby wnuczek nie szedł do komunii. Nie wiem jak to ogarnąć. Z jednej strony nauczyć świętych wyliczanek i całego katechizmu, co by zdał, zaliczył i dostał opłatek, a z drugiej strony synu to bajki, gusła, czary mary. Co robić, też tak mieliście?

    • http://www.haque.pl/ Xezbeth Haque.pl

      Przykra sprawa. I wyobrażam sobie, że nie jest Ci łatwo. Ja byłam konsekwentna od początku do końca. Nie mamy ślubu kościelnego, dzieci są nieochrzczone, na religię nie chodzą i nigdy nie chodziły, komunia też nie wchodzi w grę. Ale też nigdy w żadnej sprawie nie ulegamy rodzinie, jeśli jest to sprzeczne z naszymi zasadami, światopoglądem czy pomysłem na życie, więc nikt nie próbuje na nas naciskać.
      Pisałam w innym tekście, dlaczego religia w szkole (w tym też przygotowania do komunii) to zły pomysł.
      http://haque.pl/dlaczego-religia-w-szkole-to-zly-pomysl/
      Podkreślę jedną rzecz, która jest na tapecie w roku komunijnym. Przygotowanie do spowiedzi i pierwsza spowiedź dziecka to olbrzymia trauma. Jeśli dzieciak poważnie do tego podchodzi, a mało które dziecko poddane tej indoktrynacji nie podchodzi do tego poważnie, przeżyje ciężko to zdarzenie. Obcy mężczyzna najpierw wmawia dzieciom, że są nieczyste, że ich myśli są nieczyste, że przez swoje czyny i myśli mogą pójść do piekła i mogą temu przeciwdziałać spowiedzią. Czyli opowiadaniem o wydumanych zbrodniach obcemu facetowi. To nie jest neutralne dla psychiki dziecka. I właśnie w tym etapie leży atawistyczny lęk przed grzechem i brakiem zbawienia, który wlecze się za człowiekiem do śmierci. Jako ciekawostkę można potraktować fakt, że np. prawosławni nie mają czegoś takiego jak spowiedź przed pierwszą komunią. To wymysł katolickiego kleru. Nie był to żaden obowiązek. Hierarchowie sobie tak postanowili i tak jest, bo doskonale wiedzą, że to uwiązuje człowieka przy kościele.
      Oczywiście najlepiej byłoby, gdybyś dziecku oszczędziła tej traumy (jedna mama z dumą opowiadała, że jej córka przed pierwszą spowiedzią dostała gorączki, że takie to dla niej głębokie religijne przeżycie, ale chyba oczywistym jest, że się z błogostanu gorączki nie dostaje), ale wiem, że nie jest to takie proste. Twoi teściowie jednak nie przeżyją życia za Twoje dziecko. Wkrótce zejdą z tego świata, a on będzie dźwigał ten swój wyimaginowany krzyż…

      • Kasia35

        Dziękuję za odpowiedź i przyjęcie zaproszenia;
        Spróbuję sprawę załatwić tak, by wilka nasycić i owcę oszczędzić. Syn na szczęście jest bardzo mary i myślący. Wierzy w naukę i logikę. Mam jeszcze trochę czasu….